Plastik, szambo i piraci

  • by

Świat jest pełen plastiku. W różnym sensie. Po pierwsze, mikroskopijne cząstki plastiku można znaleźć już wszędzie – w akwenach wodnych każdej wielkości, w pożywieniu, w ciele ludzi i zwierząt, a nawet, jak się okazuje, w powietrzu, jako składową smogu. Przeciętny człowiek nie ma bezpośredniego wpływu na tę sytuację. Po drugie — tworzywa sztuczne są obecne w większości produktów, z których korzystamy. I tu nikt w pojedynkę nic zrobić nie może. Ale jest jeszcze przerażająca ilość plastikowych śmieci. Po Pacyfiku pływa wielka śmieciowo-plastikowa wyspa, naprawdę wielka, jest wiele większa niż powierzchnia Polski. A w Polsce śmieci też nie brakuje — walają się po plażach, polach, lasach i gdzie się nie rozejrzeć. Te śmieci, w Polsce i na świecie, nie biorą się znikąd. Wszystkie znalazły się tam, gdzie są, za sprawą człowieka.
Co pewien czas w mediach można usłyszeć o zbieraniu tych śmieci. Co roku w akcji sprzątania świata biorą udział ochotnicy, którzy z uśmiechem na twarzy mówią dziennikarzom do kamer, że mają taką potrzebę, że to wielka satysfakcja, że za rok też będą i że inni też powinni. To wspaniałe. Nie słyszę jednak w tych mediach, żeby jakiś dziennikarz nazwał po imieniu ludzi, którzy śmiecą, czyli powiedział, że są to po prostu idioci i kanalie. Bo kim jest ktoś, kto przyjeżdża nad rzekę, żeby usiąść z przyjaciółmi przy grillu, po czym w pięknym przyrodniczo miejscu zostawia w trawie puszki, pudełka po papierosach, plastikowe butelki i opakowania? Można oczywiście zastanawiać się, czy bardziej idiotą czy bardziej kanalią, ale moim zdaniem i jednym, i drugim. Co sądzić o ludziach, którzy przyjeżdżają drogimi SUV-ami do lasu i wyrzucają śmieci całymi workami? Albo o cwaniakach na wsi, którzy w nocy wywożą zawartość swojego przydomowego szamba do pobliskich rowów, byle dalej od własnego domu? Bo przydrożny rów pełen śmierdzących fekaliów to nie problem? Bo wyrzucanie śmieci z żaglówki do jeziora to nie problem? A — zmieniając temat — czy facet, który usiłował wyprzedzić mnie wieczorem, w deszczu, na przejściu dla pieszych, skrzyżowaniu i podwójnej ciągłej linii to nie problem? Postulowałbym nazywanie rzeczy po imieniu. Ludzie, którzy wyrzucają śmieci do lasów i jezior, wyprzedzają po nocy na przejściu dla pieszych i podobnie przysłużają się światu, to idioci i kanalie. Sorry, nie da się tego powiedzieć inaczej.